Jak to się właściwie zaczęło
Pod koniec pierwszej dekady nowego stulecia, zaraz po wstąpieniu do Unii Europejskiej rozpoczął się wielki boom mieszkaniowy.
Rynek kredytów hipotecznych opanowany został przez archaiczne i drogie oferty banków, które rosły na potęgę
dzięki horrendalnym procentom pobieranym od każdej złotówki klientów.
To wtedy narodził się dobry pomysł, który miał być światełkiem w tunelu dla mniej zamożnych, a stał się latarnią lokomotywy pędzącej w mroku.
Dobry pomysł zamieniono w toksyczną bombę z opóźnionym zapłonem.
Dzięki zachłanności, brakowi nadzoru i jasnych zasad, kontrolę nad rzeczywistością
oddano w ręce... typów bez sumienia.
Frankie aka BIG BOSS
Frank nigdy nie był jakąś gwiazdą. Solidny, stabilny i nudny. Ekipa go lubiła, ale o emocjonalnych
związkach raczej nie mogło być mowy. Ot, zwykły gracz na rynku z opinią wypracowaną
przez dekady. Żadnych niespodzianek.
2005 r. oprocentowanie kredytu mieszkaniowego w wys. 250 tys. zł, zaciągniętego
na 30 lat w złotych wynosiło ok. 5,3%,w euro: 3,1%, a we frankach szwajcarskich: 1,8%
Frankie jakimś geniuszem nie był, ale umiał liczyć i wiedział, że lepszy milion zwykłych klientów,
niż dziesięciu bogaczy. To do niego trafili wszyscy, którzy nie mieli wymaganej zdolności kredytowej.
Rollo Tosieda
Rollo to prawdziwy artysta i solista. Sprzedał kiedyś swojego psa, bo wiedział, że ten prędzej czy później ucieknie nowemu właścicielowi i wróci do niego. Zasłużona opinia ciągnęła się za nim, a we Frankiem rosło przekonanie, że los obdarzył Rollo niebywałym sprytem i wyczuciem chwili. Rzeczywiście, on wiedział, o czym mówić, a co przemilczeć.
W roku 2008 udzielono w Polsce kredytów frankowych o wartości przekraczającej 56 mld zł. Ktoś sprzedał te produkty klientom wiedząc, że były kierowane głównie dla osób zamierzających kupić nieruchomości. W wypadku załamania rynku walut i niespłacania kredytów, klienci tracili nieruchomości, a banki i tak odzyskiwały swoje pieniądze.
... jak Rollo swojego psa.
Ula Klauz
Piękna Ula zapracowała na swoją opinię. Sprytem i przebiegłością całe lata skubała wszystkich dookoła. Ci, którzy spotkali Ulę na swojej drodze, pamiętali już do końca życia jakich dokumentów nie powinni podpisywać. Ula prowadziła bolesne szkolenia wykorzystując desperację partnerów. Fachowo omijała wszystkie ograniczenia ukrywając intencje za tanim makijażem i czarującym uśmiechem.
Umowy kredytów frankowych są skutecznie podważane nie dlatego, że kurs franka gwałtownie wzrósł i stały się one nieopłacalne dla klientów, ale dlatego, że stosowane przez banki wzorce takich umów zawierały tzw. klauzule abuzywne - niedopuszczalne postanowienia faworyzujące banki kosztem ich klientów. To właśnie te klauzule powodowały, że kredytobiorcy podpisując umowy nie wiedzieli, ile pieniędzy dostaną,
ile będą musieli zwrócić i w jaki sposób zostanie to ustalone.
Max Haratch
Max to szkolny kolega Franka, tak jak jego przyjaciel swoją edukację szkolną zakończył gwałtownie. Dalszą edukację kontynuował już pod nadzorem swojego szefa, który uświadomił mu, że silnemu uchodzi więcej. Max pilnie studiował dalej składając propozycje nie do odrzucenia, udzielając rad generujących problemy lub podając brzytwę tonącemu.
Klauzule abuzywne były i są obecne nie tylko w umowach kredytów frankowych. Można je znaleźć w umowach ubezpieczenia czy pożyczkach, przy zawieraniu których firmy ubezpieczeniowe i instytucje finansowe bez skrupułów wykorzystują swoją mocną pozycję rynkową i nadal dość powszechne zaufanie klientów. To właśnie te klauzule prowadzą do sytuacji, w których inwestujący musi wykupić swoje oszczędności nawet za 100% ich wartości, a pożyczkobiorca zapłacić prowizję czy opłatę przygotowawczą w wysokości równej pożyczce…
Herr Doktor
Doktora nie lubił nawet Frank, może dlatego że nikt tak naprawdę nie wiedział co mamrocze pod nosem doktor. Ciężko było go zrozumieć bo jąkał się i zacinał, wtrącał obco brzmiące słowa i przerywał w pół zdania. Brak sympatii grupy nie zmieniał jednak faktu, że Herr Doktor był skuteczny i zawsze z pasją wykonywał rozkazy. Spektakularne wyniki i liczby mówiły same za siebie.
W latach 2004-2015 liczba zawartych w okresie roku kalendarzowego umów dotyczących kontrowersyjnych polisolokat nie była nigdy niższa niż 200 000. W rekordowym pod tym względem roku 2006 zawarto ich aż 723 540. Jednocześnie w latach 2013-2016 prawie 10% wszystkich skarg wpływających do Biura Rzecznika Finansowego związane było właśnie z tym produktem finansowym.
Mały Drook
Mały Drook dorobił się swojego pseudo wcale nie ze względu na wzrost. Wręcz przeciwnie, wszyscy uznawali go za WIELKIEGO w swoim fachu. To, czego nie udało się załatwić kolejnym członkom ekipy zostawiano dla niego. To on nadawał nowy sens wszystkiemu, co ustalono.
On jedyny wiedział, czemu i komu mają służyć warunki umowy. Nie pozwolił, aby któryś z nich miał dla ekipy niepożądane konsekwencje.
Zawierając umowy kredytów frankowych z klientami, banki zabezpieczały się narzucając im obowiązek ubezpieczenia niskiego wkładu własnego. W ten sposób powstawała konstrukcja, w której kredytobiorca zawierał umowę, nie mając żadnego wpływu na jej warunki. Brał na siebie obowiązek opłacania składak, mimo że nie zawsze wiedział, jaka będzie ich ostateczna wysokość. Nie mógł też przestać ich płacić, bo bank wypowiedziałby mu kredyt, co groziło utratą mieszkania.